Dynia z miodem, sake i sezamem

Rozpoczynamy dyniowy festiwal! Właściwie to nie my, festiwal w piątek rozpoczęła Bea w Kuchni i to do niej proszę się zgłosić po szczegółowe informacje. W skrócie - każdy z dyniowych przepisów opublikowanych między 21. a 31. października może w nim wziąć udział. Każdy gatunek i odmiana dyni będą mile widziane.

A oto nasza bohaterka - filigranowa i urocza Azjatka - japońska dynia kabocha, odmiana ebisu. Niełatwo było się do niej dobrać - to maleństwo* ma bardzo twardą skórę! Warto jednak było się pomęczyć, bo jej intensywnie pomarańczowy miąższ jest słodki, soczysty i bardzo smaczny.

Dynia kabocha, odmiana ebisu

Chciałam, żeby pierwszy pierwszy z dyniowych przepisów jakoś wiązał się z naszym obecnym miejscem zamieszkania i wygrzebałam coś azjatyckiego - dynię glazurowaną miodem z dodatkiem sake, sosu sojowego i sezamu. I małym europejskim akcentem w postaci masła (pewnie mi się znowu oberwie, że niezdrowo gotuję).

Przepis jest egzotyczny, ale w jego wykonaniu nie ma nic trudnego. Po składniki też raczej nie trzeba się wybierać w daleką podróż, ale sama potrawa może was w taką podróż przenieść. Danie można zrobić z każdej dyni, która się szybko gotuje. Autorzy przepisu sugerowali dodatek skórki z limonki. Niestety, limonki akurat w sklepach nie było, ale jeśli macie, polecam - będzie ładnie kontrastować z pomarańczową dynią. Skórka pomarańczowa i cytrynowa również pasują smakowo. Wok do smażenia mile widziany, bo łatwo się w nim miesza, ale nie niezbędny. Dobrze smakuje i na ciepło, i na zimno, można ją więc zabrać na piknik, albo w pudełku na lunch do pracy. Pasuje do baraniny i kurczaka.



Glazurowana dynia z miodem, sake i sezamem
nieco zmodyfikowany przepis z książki Asian Tapas/Christophe Megel & Anton Kilayko
4 porcje na przystawkę lub dodatek do dania głównego

  • 250 g dyni, pokrojonej w kostkę
  • 1 łyżka masła
  • 2 cm kawałek imbiru, obrany i pokrojony w cieniutką zapałkę
  • 11/2 łyżki sake
  • 4 łyżki wody
  • szczypta soli
  • 11/2 łyżki miodu
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • skórka z pomarańczy, cytryny lub/i limonki, świeżo starta
  • 1/2 łyżeczki jasnego sezamu
  • 1/2 łyżeczki czarnego sezamu

Masło rozpuść w woku lub na patelni, na średnim ogniu. Dodaj pokrojoną w kostkę dynię, połowę imbiru, sake, 3 łyżki wody i szczyptę soli. Zamieszaj i duś kilka minut pod przykryciem, aż dynia zacznie mięknąć. Zdejmij pokrywkę i gotuj, aż płyn odparuje. Następnie przełóż zawartość patelni na talerz.

Do woka/patelni, w którym dusiła się dynia, wlej miód, sos sojowy, resztę imbiru, wody i połowę skórki z cytrusów. Zagotuj i trzymaj na średnim ogniu, około 30 sekund, ciągle mieszając, aż składniki dobrze się połączą, a sos zgęstnieje. Dodaj dynię, zamieszaj delikatnie, by pokryć ją sosem.

Podawaj posypaną sezamem i resztą skórki.

* Pierwsza kupiona przeze mnie dynia ważyła tylko 400 g (i nie była najmniejszą z oferowanych). Później nabyłam większą, prawie kilogramową, ale to dalej niedużo, jak na dynię.
Czytaj dalej »

Łaciate brownies

Te brownies robią wśród moich znajomych furorę. Wszędzie, gdzie je ze sobą zabiorę, a zabieram często i z premedytacją, znikają do ostatniego okruszka, przy wtórze ochów i achów. A następnego dnia dostaję telefony z prośbą o przepis. Przepis daję chętnie, żałując tylko, że to nie ja jestem jego autorką.

Czytaj dalej (klik)






Czytaj dalej »

Harissa

Kiedy po raz kolejny nie mogłam nigdzie dostać harissy, postanowiłam zrobić ją sobie sama. Pasta ta jest banalnie prosta w wykonaniu i, o ile do miksowania papryczek użyje się malaksera, także szybka (nie wliczam czasu, kiedy papryczki się moczą w wodzie). Niewielką ilość pasty praktyczniej jest jednak utrzeć w moździerzu. Ja miałam o tyle utrudnione zadanie, że koreańskie suszone chili ma diabelnie twardą skórę, której musiałam się pozbyć przed przerobieniem papryczek na pastę.

Domowej roboty harissa ma przewagę nad kupną przynajmniej pod jednym względem. Można dobrać stopień jej ostrości do osobistych upodobań, wybierając mniej lub bardziej ostrą paprykę, albo mieszając kilka jej odmian. Można też zredukować jej ostrość przez pozbycie się nasion, całkowicie lub częściowo. Należy jednak pamiętać, że używa się jej w niewielkich ilościach, jako przyprawy lub dodatku, więc powinna mieć swoją moc.

Z morza przepisów na harissę, wybrałam ten podstawowy, z dodatkiem wyłącznie czosnku, soli i oliwy, jako najbardziej uniwersalny w zastosowaniu. Można go jednak wzbogacić o kolendrę, świeżą lub w ziarnach, kmin, miętę lub inne przyprawy.

Harissa znakomicie sprawdza się jako dodatek do baraniny, sosu pomidorowego, wymieszna z ryżem lub kuskusem. Na blogu wystąpiła dotychczas w dipie marchewkowym, ale niedługo pojawi się więcej przepisów z jej udziałem.




Harissa
przepis z książki From Tapas to Meze/Joanne Weir
wychodzi około 1/3 szklanki

  • 50 g suszonej czerwonej papryczki chili
  • 1 mały ząbek czosnku
  • duża szczypta soli
  • 1 łyżeczka oliwy + więcej do zalania pasty

Papryczki zalej wodą w garnku i zagotuj. Pogotuj pod przykryciem około 2 minut i odstaw na 1 godzinę. Dobrze jest czymś przycisnąć papryczki, np. talerzykiem, tak by były cały czas zanurzone w wodzie.

Po godzinie odcedź papryczki z wody na sitku. Odkrój ogonki, a resztę papryczek pokrój na mniejsze kawałki i utrzyj na pastę w moździerzu lub zmiel w malakserze, z dodatkiem soli i czosnku. Pod koniec ucierania wymieszaj z łyżeczką oliwy.

Jeśli chcesz uzyskać mniej ostrą pastę, przed ucieraniem usuń część lub całość nasion.

Pastę przechowuj w lodówce, zalaną oliwą. Oliwa powinna całkowicie zakrywać pastę.
Czytaj dalej »
Copyright © 2014 z magazynu , Blogger